• LIPIEC
  • SIERPIEŃ
  • WRZESIEŃ 2013
  • USA
  • KANADA
  • AUSTRALIA
  • NOWA ZELANDIA

IGNACY FELIKS DOBRZYŃSKI

Me­try­kal­nie Do­brzyń­ski jest naj­star­szym kom­po­zy­to­rem, któ­re­go utwo­ry po­ja­wia­ją się w re­per­tu­arze na­szych kon­cer­tów. Jest star­szy od Cho­pi­na o trzy lata. Uro­dził się w Ro­ma­no­wie na Wo­ły­niu. Jego oj­ciec był mu­zy­kiem i jed­no­cze­śnie pierw­szym na­uczy­cie­lem mło­de­go kom­po­zy­to­ra. Do­brzyń­ski w dzie­ciń­stwie chciał zo­stać le­ka­rzem lub praw­ni­kiem. Za­pew­ne uda­ło­by mu się to gdy­by nie cho­ro­ba ojca, któ­ra zmu­si­ła go do po­zo­sta­nia w domu ro­dzin­nym. Wte­dy też za­jął się mu­zy­ką.

Po prze­no­si­nach do War­sza­wy uczy się u tego sa­me­go pro­fe­so­ra, u któ­re­go na­ukę po­bie­rał Fry­de­ryk Cho­pin – u Jó­ze­fa El­sne­ra, któ­ry o Do­brzyń­skim miał bar­dzo do­brą opi­nię. W swo­ich ra­por­tach na­pi­sał o nim: „nie­po­spo­li­ta zdol­ność”.

Do­brzyń­skie­mu przez dłu­gi czas bra­ko­wa­ło ar­ty­stycz­nej od­wa­gi. Schle­biał więc gu­stom war­szaw­skiej pu­blicz­no­ści, sty­li­zu­jąc swo­ją mu­zy­kę na kla­sy­cyzm. Do­pie­ro od dru­giej po­ło­wy lat 40 XIX wie­ku w mu­zy­ce od­zy­wa się jego wła­sny głos. To dla­te­go znaw­cy tej twór­czo­ści mó­wią o wpły­wach kla­sy­ków – Hayd­na, Mo­zar­ta, Beetho­ve­na i in­spi­ra­cjach po­my­sła­mi ro­man­ty­ków – po­pu­lar­ny­mi w epo­ce mi­nia­tu­ra­mi for­te­pia­no­wy­mi i sty­lem bril­lant, któ­re­go jed­ną z naj­bar­dziej cha­rak­te­ry­stycz­nych cech jest li­rycz­na, sen­ty­men­tal­na me­lo­dia. Two­rzył przede wszyst­kim mu­zy­kę sym­fo­nicz­ną, or­kie­stro­wą i ope­ro­wą.

Do koń­ca ży­cia miesz­kał i pra­co­wał w War­sza­wie, tu­taj kom­po­no­wał, wy­stę­po­wał jako dy­ry­gent i uczył gry na for­te­pia­nie.